niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział 1


Rozdział 1
Tego jednego dnia całe moje życie zmieniło się nie do poznania. Opuściłam „rodzinny” dom i trafiłam do ogromnej rezydencji, w której wszystko wydawało się być bajkowe. Po pałacu kręciły się skrzaty. Robiły przeróżne zajęcia. Jedne gotowały drugie sprzątały a jeszcze inne przenosiły różne przedmioty. Jednak najbardziej zdumiewającym widokiem były skrzaty latające pod sufitem i zawieszające  przeróżne ozdoby.
-Hermiono, zaprowadzę Cię na górę, dobrze?- kiwnęłam niepewnie głową. Chwilę później pięłam się po schodach. Ciągnąc za sobą dwie walizki myślałam nad swoim… przyszłym życiem. Wydawało się ono być takie dziwne, inne, ciemne. –Tutaj jest Twój pokój, Liso…
-Hermiono.
-…Hermiono, kiedy się już rozpakujesz przyjdź do salonu. Wystarczy, że zawołasz Nutkę a ona Cię zaprowadzi.- kobieta uśmiechnęła się do mnie po czym odeszła . Otworzyłam wielkie, mahoniowe drzwi i zaniemówiłam. Pokój był przepiękny. Utrzymany w ciemnych odcieniach. Po środku stało ogromne łóżko z baldachimem a ściany były zapełnione książkami. Na wprost mnie znajdowały się kolejne drzwi, szklane, które prowadziły na balkon.  Dopiero kiedy weszłam zobaczyłam następne dwa wejścia, jedno do garderoby, a drugie do łazienki. Marzyłabym aby się teraz wykąpać jednak chciałam się dowiedzieć co moi rodzi… rodzice. To słowo wydawało się być dziwne i bezpłciowe. Nie zastanawiałam się nad tym dłużej i machnęłam różdżką rozpakowując wszystkie swoje rzeczy.
-Nutko!- nie wiem ile minęło czasu ale chwilę później stała koło mnie śliczna skrzatka ubrana w żółtą sukienkę.- Cześć malutka.
-Dzień dobry panienko.
-Mów do mnie Hermiona, dobrze? –skrzatka pokiwała twierdząco głową.- Zaprowadzisz mnie do salonu?
-Tak- Nutka złapała mnie za rękę i zaczęła prowadzić do pokoju.
-Nutko? Mogę Cię o coś zapytać?
-Oczywiście- mówiąc to uśmiechnęła się w moim kierunku.
-Jak Ci się tu żyje?
-Wspaniale. Mój poprzedni był potworem, teraz jestem już wolnym skrzatem.
-Wolnym? Przecież pracujesz tutaj.
-Tak. To właśnie Pan Tom mnie uratował i dał mi dom. Każdy skrzat, który pracuje w domu pana Toma ma własny pokój i ubranie. Jeśli tylko będziemy chcieli odejść, możemy to zrobić, nikt nam nie zabroni.- Dziwne. Pomyślałam.- To tutaj. Salon jest na lewo.
-Dziękuję Nutko- zgodnie z instrukcjami skrzatki weszłam do pomieszczenia. Spostrzegłam tam siedzące blisko siebie małżeństwo.- Przyszłam.
-Hermiono- kobieta popatrzyła się na mnie- Usiądź, proszę.- wskazała na fotel stojący obok kanapy. –Rozumiem, że pewnie chciałabyś czegoś się od nas dowiedzieć. Możesz śmiało pytać.- kobieta miała delikatny, przyjemny głos. Wydawała się być dobrą osobą.
-Jak naprawdę miałam mieś na imię?
-Lisa Hermiona Riddle- niewiele się zmieniło, jedynie kolejność moich imion.
-Będę mogła zostać w Hogwarcie?
-Po to głównie Cię tu zawołaliśmy- tym razem odezwał się Riddle- wolelibyśmy abyś została w domu i tu uczyła się w spokoju. Wiedząc jednak, że pewnie odziedziczyłaś po nas upór możemy zgodzić się na twój powrót do Hogwartu. Pod jednym warunkiem. Przejdziesz nowy przydział.
-Dobrze- zgodziłam się bez chwili zastanowienia. Musiałam wrócić do swojego drugiego domu.
**********************************************************************************
Wróciła. Wróciła. Wróciła. To było jedyne słowo, które krzątało mi się po głowie. Moja mała Lisa. Musiałem powiedzieć o tym Blaiseowi. On na pewno mnie zrozumie. Wie jak bardzo zależało mi na tym aby znów ją zobaczyć. Nie zwlekając ani chwili dłużej przeteleportowałem się do niego do domu.
-Blasie! Diable! Diable!- wołałem
-Boże, Smoku czego chcesz? Wiesz, która jest godzina?
-Wróciła! Ona wróciła!
-Kto znowu wrócił? Kolejna jakaś Twoja laseczka?
-Nie Diable. Lisa, Lisa wróciła.
-Niemożliwe.- chłopak był wyraźnie zaskoczony, jednak po chwili na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.- A wiesz czy może…?
-Nie wiem. Nie mam pojęcia. Wiem tylko o Lisie.
-Dobrze, że chociaż ją odzyskaliśmy.
-Diable nie martw się. Ją też na pewno znajdziemy.
-Obiecałem jej, że ją znajdę.
-Wiem Diable. Ja też wierzę, że znowu będzie z nami. Może Lisa, będzie potrafiła ją znaleźć.
-Może.
-Nie martw się Diable.
-Odnajdę Cię, Camelio Greenweather.
**********************************************************************************
Dziś wieczorem ma odbyć się bal. Zostało do niego zaledwie kilka minut. Jednak ja już byłam wyszykowana. Stałam przed lustrem i oglądałam swoją piękną sukienkę. Po białej kreacji spływamy falami długie, czarne włosy. Odkąd jestem w moim prawdziwym domu włosy stały się czarne i teraz przypominam swoja matkę.
-Wyglądasz przepięknie- usłyszałam głos z drugiej strony pokoju. Stał tam mój ojciec i wpatrywał się we mnie swoimi ciemnymi oczami.- Jesteś taka sama jak matka z czasów dzieciństwa. Pamiętam ją dokładnie. Od małego trzymaliśmy się razem. Poznaliśmy się w Sierocińcu, ale żadne z nas nie wiedziało, że drugie potrafi czarować. Dopiero po zakończeniu szkoły, zupełnym przypadkiem, wpadliśmy na siebie na ulicy. Wtedy wszystko wróciło. Pamiętam, że w dniu naszego ślubu, miała bardzo podobną sukienkę do Twojej. Wyglądała w niej równie pięknie co ty.- uśmiechnął się w moim kierunku.
-Dziękuję.
-Jesteś już gotowa? Bal się rozpoczął i razem z mamą chcemy Cię przedstawić gościom. Nie wszyscy Cię pamiętają, ale jest tam pewnych dwóch młodzieńców, którzy nie mogą się doczekać odzyskania Ciebie.
-Odzyskania mnie?
-Tak. Jak byłaś mała, trzymaliście się razem. Nierozłączni, tak was nazywaliśmy.
-Nierozłączni- szepnęłam. Coś mi świtało w głowie. Wspomnienie sprzed paru lat, kiedy byłam na trzecim roku w Hogwarcie. „Zachowujecie się jakbyście byli nierozłączni” powiedział to Ron kiedy pokłóciliśmy się o jakąś błahostkę. Chodziło mu o mnie i Harry'ego, ale teraz wydaję mi się, że gdzieś musiał to wcześniej usłyszeć.
-Idziemy?- zapytał mnie brunet, oferując swoje ramię. Uśmiechnęłam się do niego i razem ruszyliśmy na bal.- Hermiono, nie chcę Cię do niczego przymuszać, ale muszę się Ciebie o to zapytać.  Jak wiesz są wśród nas Śmierciożercy. Każda bliska mi osoba zostaje jednym z nich.
-Chcesz mnie zapyta czy też nim zostanę?
-Tak, ale zrozumiem jeśli się nie zgodzisz. Przez wiele lat byliśmy największymi wrogami, ale wiedz, że nigdy nie miałem zamiaru Cię skrzywdzić. Zawsze powtarzałem swoim ludziom, że nie mają uważać na Ciebie i w razie czego oddać życie abyś ty mogła do mnie wrócić.
-Muszę to przemyśleć. Nie mogę tak od razu się zdecydować. Potrzebuję czasu.
-I go dostaniesz.- powiedział po czym otworzył potężne drzwi prowadzące do Sali balowej. Przede mną rozpostarł się pokój pełen wystrojonych ludzi. Wszyscy wyglądali idealnie. Niektórzy trzymali się za ręce, inni tańczyli czy pijąc drinki przy stolikach, dyskutowali na różne tematy. – Witam was moi drodzy! Jak wiecie jest dziś wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju dzień. Powróciła do nas moja ukochana córka, Lisa. Jednak od dziś będzie ona nazywała się Hermiona, ponieważ tak zwracano się do niej przez większość życia. Powitajcie ją moi drodzy.- mówiąc to ciągle się uśmiechał. Wydawał się być… dobrą osobą. Nikogo nie obrażał, skrzatom dawał wszystko czego chciały a w stosunku do mnie był uprzejmy. Popatrzyłam się na niego.
-Dziękuję Tato- zobaczyłam wyraźne zaskoczenie w jego oczach. Długo się nie zastanawiał nad moimi słowami. Przytulił mnie i poczułam przyjemne ciepło rozchodzące się po moim całym ciele.
-Moja córka- dobrze było to słyszeć z jego ust.
**********************************************************************************
Stałam na dworze i opierając się o murek patrzyłam na rozświetlony dom. W ciągu trzydziestu minut, zdążyłam poznać prawie wszystkich. Zrobiło mi się wtedy strasznie duszno więc wyszłam się przewietrzyć. Jednak głupio zrobiłam nie zabierając ze sobą żadnego okrycia, ponieważ letni chłód dawał się we znaki.
-Dziwne, co nie? Zawsze myślałem, że kiedy w końcu przyjdzie ten moment spotkam osobę, która nigdy nie przewinęła się przez moje życie. Uważałem, że kiedy Cię odzyskam, będę mógł odkrywać kim byłaś przez te dwanaście lat, a tu taka niespodzianka.  Ciągle byłaś koło mnie. Widziałem Cię codziennie i nic nie podejrzewałem. Nawet nie przewinęło mi się przez myśl, że to możesz być ty.
-Wiesz, ja też zawsze myślałam, że moje życie jest wspaniałe i nic nie zmieni go na jeszcze lepsze. Uważałam, iż zawsze  będę tylko szlamą. Jednak pomyliłam się.
-Hermiono, wiem, że nic nie wymaże tych lat. Mogę się starać ile wlezie ale ty nie masz obowiązku mi wybaczyć. Przepraszam Cię za wszystkie dni, w których sprawiłem Ci przykrość, za każdą chwilę, w której uroniłaś choć najmniejszą łzę, za każdy moment, w którym zmieszałem Cię z błotem.
-Masz rację Draco, nie mam obowiązku Ci wybaczać. Nie znaczy to jednak, że tego nie chcę. Sądzę, że każdy ma prawo, w życiu, popełnić jakiś błąd. Wszyscy zasługują na drugą szansę. Nie można kogoś skreślić przez to, że zrobił błędy w przeszłości.
-Nie wiem jaką musisz być dobrą osobą aby mi to wszystko wybaczyć.
-Nie robię nic za darmo- uśmiechnęłam się chytrze.
-Wiedziałem. Co mam zrobić?
-Opowiedz mi o czasach z dzieciństwa.
-Byliśmy mali ale pamiętam wszystko jakby to  było wczoraj. Ciągle byliśmy razem. Nigdzie się bez siebie nie ruszaliśmy.”
Juntos para siempre” wyryliśmy te słowa w jednym z drzew w tym ogrodzie.
-Co oznaczają?
-“Na zawsze razem”, potem żałowaliśmy, że nie dopisaliśmy jeszcze jednego zdania, “Na zawsze we czwórkę”
-We czwórkę?
-Tak. Dorastaliśmy we czwórkę ty, Blaise, Camelia i ja.
-Kim jest Camelia? Nikt mi o niej nie powiedział.
-To dziwne. W końcu jest jedną z pięciu.
-Jedną z pięciu?
-Jest taka przepowiednia, która pochodzi jeszcze z czasów po założycielach Hogwartu. Mówi ona, że w przyszłości nad światem zapanuje pięć rodów, Riddleowie, Malfoyowie, Zabini,Greenweather i Dossent. Jednak jest to tylko kłamstwo ponieważ nigdy się nie spełni.
-Czemu?
-Dossentowie wymarli pół wieku temu. Nie pozostał ani jeden członek z tej rodziny. Wracając do Camelii. Pewnie Tom Ci mówił, że chcieli was porwać. Tamtej nocy udało im się zabrać tylko Camelię. Od dwunastu lat trwają jej poszukiwania. Jej mama, Lina, nie przestanie tego robić dopóki jej nie znajdzie. Wszyscy za nią tęsknią.- nagle przerwały nam krzyki dochodzące z domu.- Co tam się stało?
-Chodźmy sprawdzić.- ruszyliśmy dość szybkim krokiem i po chwili staliśmy już w holu. Słyszeliśmy jak mój tata mówi do jakiejś kobiety.
-Ale co się stało? Powiedz nam Lino.
-Znalazłam ją. Jest w domu.
-Camelię? Znalazłaś Camelię?
-Tak
**********************************************************************************
Siedziałam w pokoju i pisałam list do Hermiony. Pomyślałam, że może bysmy razem pojechały po jutro na stację. Mogłybyśmy poplotkować  a jest o czym. Nic nie mogłoby mi przewać. Wokół mnie cisza i spokój. Wiatr delikatnie muskał mnie po twarzy a w pokoju było tylko słychać dźwięk długopisu jeżdżącego po kartce. Mówiąc, że nic nie mogłoby mi przeszkodzić skłamała, gdyż chwilę potem zbiegałam po schodach ponieważ z dołu dobiegły wrzaski.
-Wiem, że tu jest. Oddaj mi ją!
-Nigdy!- słyszałam głos mojej matki.
-Nie mieliście prawa! Nie mogliście!
-Ona wam się nie należy! Jesteście nie moralni!- nie mam pojęcia o czym mówiła mama.
-Co się dzieje mamo?- zapytałam ją stojąc w progu kuchni.
-Idź do pokoju Ginny. To nie Twoja sprawa.- wyszłam zza rogu i zobaczyłam kobietę. Zapłakaną, drobną i zrozpaczoną oraz... taką podobną do mnie.
-Kim pani jest?
-Camelio- mówią to odetchnęła z ulgą- Po tylu latach Cię znalazłam.
-Przepraszam ale ja pani nie znam.
-Ginny, idź na górę. Natychmiast.
-Zostań, proszę- słowa obcej kobiety wydawały się kojące i znajome. Ten głos przypominał mi coś o czy nie pamiętałam, paradoks.
-Dobrze, zostanę, ale musi mi pani powiedzieć czemu tu pani przyszła.
-Nie mów do mnie pani. Oh moja mała Camelio nie wiesz ile czekałam na ten moment. W końcu Cię odzyskam.
-Ginny nie słuchaj jej, to wariatka.
-Mamo przymknij się w końcu. Chcę jej wysłuchać. Proszę, mów.
-To zabrzmi bardzo dziwnie i możesz mi nie uwierzyć, ale Camelio ja jestem Twoją matką.





Przybywam do was z nowym rozdziałem ! oraz ze złą informacją :( Z powodu nadchodzących Świąt następny rozdział pojawi się w drugą niedzielę 2015 roku. Niestety nie będę miała czasu na pisanie bo będę potrzebna w domu :( Mam nadzieję, że w Nowym Roku przybędzie tu wiele nowych osób i zobaczę jakieś komentarze :) Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku :*

CZYTASZ+KOMENTUJESZ=SZCZĘŚLIWA I ZMOTYWOWANA AUTORKA

~Malfoyowa

3 komentarze:

  1. Aaaaa......... boskie..!
    "Trochę" zamieszania, ale Ginny też będzie Ślizgonką, więc jest pięknie. <3.
    Dziwi mnie trochę, że Miona nie pomyślała o swoich przyjacielach i to, że Ginny udzieliła głosu nieznajomej kobiecie ignorując zakazy matki. ;D
    Świetni bohaterowie.
    Uwielbiam taką seksowną Mionkę :*
    Dodaje Twój blog do ulubionych.
    A .. i tylko jedno ; błagam, inny szablon..! ;D
    Czekam na nowy rozdział :*

    I zapraszam do siebie także na Odcinek I innej, tajemniczej Historii Hermiony Riddle.
    http://dramione-miaa.blogspot.com/
    (polecam 'W PIGUŁCE..' - dużo wyjaśnia. ;D )
    ``Miaa

    OdpowiedzUsuń
  2. Zostałaś nominowana do LBA ! :D
    Więcej na moim blogu :**
    http://dramione-miaa.blogspot.com/2015/02/liebster-blog-award.html#comment-form
    '''Elanor Miaa Hope
    (dawniej Miaa Carpe)

    OdpowiedzUsuń
  3. Znalazłam twój blog u Elanor. Przepraszam, że nie pisałam komentarza wcześniej. Rozdział świetny! Dawaj szybciej ten rozdział bo się wkręciłam <3. Mam dla ciebie dobrą wiadomość. Masz dwie nominację do LBA. Otrzymujesz ją ode mnie. Pozdrawiam i wracaj szybko!
    Krukonka
    http://dramione-warto-sluchac-glosu-serca.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń